środa, 22 maja 2013

Migrena

Dobra. Słowo się rzekło... to jestem! - pomyślałam wchodząc na klatkę schodową
z lodami, czekoladą, winem i Pilipiukiem. Z nieznanych bliżej przyczyn, nic jej nie usypia PMS'a tak, jak Jakub Wędrowycz i jego nielegalnie pędzony bimber.

- I jak tam serce twe? – zatroskałam się już od progu.

Nie znacie Blue. Jak sobie wmówi horoskop, to umarł w butach. Ale jak jej nie zapytać czy się sprawdził, poczuje się dotknięta i umrzemy my. Postanowiłam zatem okazać, jak bardzo się troszczę o jej astrologię.


- Serce co? - zapytała półprzytomnie.
- Serce. Boli, pika, strzyka?
- Co? Tak. Nie. Boli. Głowa boli...

Ręce z czekoladą opadły mi do samej ziemi. Głowy jeszcze dziś nie grała.
Ale faktycznie wyglądała marnie.

- Oczy ewentualnie miały cię boleć, nie głowa. Chociaż właściwie oczy są w głowie, to pośrednio się zgadza.
- Co?
- Uszy też cię bolą? 


Blue popatrzyła na mnie z lekka nieobecnym wzrokiem. Doszłam do wniosku, że chyba dam za wygraną. Wobec ogarniającej jej ciało, a mój mózg dokumentnej niemocy.

- Uszy? – powtórzyła za mną jak gwarek – Co za uszy? Dawaj to wino, wzięłam ketonal.
- Na głowę? Uszy. Nieważne.
- No przecież, że nie na dupę! - zdenerwowała się - Boli głowa, to na głowę wzięłam...

Weszłam do pokoju i oniemiałam. Panowały tu egipskie ciemności, rozrzedzone podgrzewaczem zapachowym, sztuk jeden. I cisza martwa.


- Urządzasz tu katakumbę? - spytałam z podziwem.
- Jaką znów kataumbę? Tu tupie nawet mucha! Widziałaś w katakumbie tak nadaktywne muchy?
- Gorzej, jak by latała. Chyba.
- Jak by latała, to bym ją mogła trafić. A tak... mi się nie chce szukać - skwitowała.

- W zasadzie jak katakumba zamieszkana przez świeżego lokatora, to i mucha jak najbardziej na miejscu.
- Jestem świeża. Wykąpałam się pół godziny temu.
- Nie do końca o taką świeżość mi chodziło. A może ty zwyczajnie migrenę masz?
- Migrenę to ma królowa angielska. Mnie łeb napieprza tylko.


Uznałam, że jest niewesoło. A że wiem jak to jest, kiedy jest niewesoło, to postanowiłam pozwolić jej cierpieć w milczeniu. I w katakumbie. W kompletnej ciszy zeżarłyśmy lody i wypiłyśmy wino. Czekoladę zostawiłam jej na potem. Bo biała. I uznałam, że pora iść.

- Dzięki stara... - powiedziała zamykając za mną drzwi.
- A za co znowu?
- Że nie pytałaś, od czego rozbolała mnie głowa. Nie masz pojęcia, co ja jeszcze wyczytałam w tym cholernym horoskopie!
- Ojej... to koniecznie mi jutro opowiesz! - zaświergoliłam - A teraz koniecznie idź się położyć!

Ewakuowałam się szybko w obawie, że jej ból przeszedł i zechce mi to jednak opowiedzieć. A tak? Zapcha się czekoladą, zaśnie, zapomni... Horoskopy nie są dobre na migrenę i obie dobrze to wiemy. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz