poniedziałek, 10 czerwca 2013

Pacyfista Kot

- Słuchaj, ja nie mam czasu teraz! - wydyszała mi Blue w słuchawkę.
- A coś ty taka zziajana?
- Bo kot do mnie gada, no.

Nie powiem, przytkało mnie.

- Że kot gada to rozumiem, ale dlaczego jesteś zziajana? W berka się bawicie,
czy co?
- Zasadniczo to w chowanego, jak już koniecznie chcesz wiedzieć.
- A kto się chowa? - nie mogłam sobie darować docinka.
- No zgadnij? Czekaj moment, bo mnie woła.

Usłyszałam jak leci ze mną - dosłownie - bo zabrała telefon ze sobą, i jak czule przemawia do kota:

- A gdzie kotecek się schował? Ciooo?
- Miaaaau - odpowiedziało coś, ewidentnie głosem kota.
- A może jest za zasłonką?
- Miauuuuuu...
- Nie ma kota! Hmmm... a może jest za drugą? Halo!
- Ciebie pogięło?
- Spokojnie. Jasne, że jest za tą pierwszą, ale strasznie go jara jak jestem gapa.
- Koty generalnie jara nasza gapowatość. Zwłaszcza w temacie mięska.
- Mięska? - nie załapała Blue
- Owszem. Jak jesteś gapa, to zostawisz takowe bez opieki. A kotek będzie wiedział, co z nim zrobić.
- Masz na myśli, że jest on wtranżalający? - uradowała się, choć nie wiem z czego.

Nie wiem z czego, bo zadzwoniłam... aby opowiedzieć jej, co Melania uczyniła z wołowiną, którą spuściłam z oka na całe pięć minut. Nie to, żebym żałowała kotu. Ale wołowina była na bitki. A kot do bitki postanowił nie dopuścić. Bo to taki kot pacyfista, o.  


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz