środa, 24 kwietnia 2013

Inauguracyjny.


Tak w ogóle to jest nas dwie. I mamy trzydziestkę. Nieeee... nie razem! Trzydziestkę na głowę. I kota. Chociaż kota, to właściwie ma Ola. Ja mam PMS. Ola mówi, że notoryczny, ale ja jej nie wierzę. Zasadniczo, to nie wierzę jej również w to, że jesteśmy grubo po trzydziestce.  Metryka zawsze kłamie!

Normalne kobiety kursują sumiennie liniami ZTM. Lecą do Biedronki, po mrożonki. Bo dom. Bo mąż. Bo coś. Zawsze coś.

Ja stoję gdzieś pośrodku. Mam dżinsy, koturny i święty spokój. Kiedyś chciałam być żoną i panią domu. Ale mi przeszło. Zamiast tego zostałam wiccanką i wariatką. I matką. Raz na jakiś czas dopada mnie nostalgia, gastrofaza i zgaga.

A Ola stoi gdzieś z boku właściwie. I obserwuje, tak jak jej kot. Chciała być żoną i panią domu, została tylko panią. Miewa nostalgiczne gastrofazy bez zgagi, za to z bólem głowy pochodzenia alkoholowego.

Widzimy się rzadko. Jak wariatka z wariatką. Jemy lody, obgadujemy facetów i narzekamy na PMS. Że mam. I ona ma. Ale udaje, że nie ma. Jak każda. Jak ona. Że niby taka (lol) wyróżniona!

Jest mi źle!
Dobrze mi...
Chcę lody! Chodź...
No przecież nie chcę, idź sobie.
Nie, ja wcale nie płaczę.
Bardzo śmieszne...
Mam ochotę na mandarynkę.
Mam ochotę na jogurt.
Mam ochotę zapalić.
I co z tego, że nie palę. To zacznę!
Nie mogę spać.
To może kawy zrobię.

Nic nie rozumiesz? - To znaczy, że jesteś mężczyzną!

Żeby było jasne - bloga piszemy po raz pierwszy i po raz pierwszy razem. Takie tego.. trzydzestoparoletnie, blogowe dziewice. W szlafrokach i przy szarlotce. Witajcie w naszej bajce! Słonia nie ma, Pinokio by fałszował, a Ola nie zatańczy. Chyba, że świętego Wita. Tak w każdym razie kazała napisać.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz